20 - magiczna godzina. W domu zapada cisza. Cisza, bo mój maluch idzie spać, jest wieczór, więc mniej głosów jest na świecie, no a dodatkowo cisza w mojej głowie, bo staram się już o niczym ważnym nie myśleć (nie zawsze to się oczywiście udaje). Jest to mój czas, chociaż najczęściej ogarnia mnie słodkie lenistwo, które nakazuje mi nie wstawać z kanapy.
Uwielbiam bawić się z moim synkiem, ale lubię też kiedy śpi. Wiem, że regeneruje siły, rośnie, odpoczywa a ja mam chwile dla siebie.
Kiedyś zaczynałam właśnie weekend, przecież jest piątek. No i nie pomyślałabym, że można cieszyć się, że wyczekiwany maluch śpi. A jednak :-) Ba, można się nawet cieszyć, że potomek śpi dłużej niż zazwyczaj.
Przeczytałam, że większość mam, swój czas wolny (tj. domyślam się , że ten kiedy ich potomstwo śpi), przeznacza na sprzątanie, gotowanie i inne prace domowe. Kiedy w moim domu kontrolę przejmuje perfekcyjna mama, dołączam do tej statystycznej większości. Ale czasem zwycięża egoizm i wykorzystuję ten czas na sen, trzymając się rady otrzymanej od mamy starszej stażem ode mnie - śpij kiedy twoje dziecko śpi :-)
Po 20 obowiązują inne zasady, nie wolno angażować się w rzeczy hałaśliwe, żeby nie zepsuć tej wszechogarniającej ciszy, no i nie obudzić maluszka. a zatem dobranoc i ... cicho sza.
Tak trzymaj mamo.
OdpowiedzUsuń