Z cyklu rozkminki młodej mamy.
Czasami nachodzi mnie faza filozofowania i tak ostatnio nie moge się nadziwić jak z niczego bierze się coś.
Taki Adaś zupełnie materialny, dość ciężki i cieplutki wziął się ze sfery całkiem niematerialnej. Uczuciowej rzec by można. Z miłości łączej dwoje ludzi, czegoś niewidzialnego i raczej niemierzalnego.
Patrzę na tego człowieczka małego i zupełnie nie mogę sobie tego wyobrazić.
Wiem, wiem, jest jeszcze aspekt czysto biologiczny, ale mimo wszystko też wpisuje się w nie-do-końca-wyobrażalne. Z takich malutkich cząsteczek, praktycznie przez większość z nas niewidzianych, wyrasta kawał człowieka. I ciągle rośnie.
Podzielam Twoje zdumienie :) ja jestem w 7 miesiącu ciąży i nie mogę się nadziwić jak to wszystko jest możliwe! Brzuch podskakuje od kopniaczków niewidzialnej istotki, rośnie w dość szybkim tempie, na czarnym ekranie USG widać serce i miniaturkę człowieka, jak to jest możliwe?... To po prostu niesamowite...
OdpowiedzUsuńDokładnie :-) A potem dostaniesz do rąk to malutkie cieplutkie ciałko, zupełnie zależne od ciebie. Bezbronne. Macierzyństwo to piękne doświadczenie.
OdpowiedzUsuń