I znowu śliwki. Miała być szarlotka, ale sezon na jabłka jeszcze trochę potrwa, a jak będzie ze śliwkami, to nie wiadomo. Ciasto pycha, wilgotne, domowe. Przepis znaleziony TU.
Zamieszczam go tu z małymi modyfikacjami.
Składniki suche:
295 g mąki pszennej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody oczyszczonej
100 g drobnego cukru do wypieków
Mąkę, proszek do pieczenia, sodę - przesiać, odłożyć, dodać cukier.
Składniki mokre:
2 duże jajka50 g płynnego miodu
1 szklanka (250 ml) jogurtu naturalnego
150 ml oleju słonecznikowego lub rzepakowego
Do większego naczynia wbić jajka, dodać miód, jogurt, olej. Wszystko wymieszać widelcem do połączenia. Wsypać suche przesiane składniki i wymieszać widelcem (mieszając w jednym kierunku), tylko do połączenia.
Formę o średnicy 25 cm wyłożyć papierem do pieczenia (jeśli folią to trzeba jeszcze wysmarować masłem i wysypać mąką lub bułką tartą, bo ciasto jest dość wilgotne po upieczeniu). Do formy przelać ciasto (ma konsystencję gęstej śmietany), wyrównać.
cukier puder, do oprószenia
1 kg śliwek
Na wierzchu poukładać (gęsto) odpestkowane śliwki, rozcięciem ku górze.
Piec w temperaturze 175ºC (termoobieg) przez około 50 minut, do tzw. suchego patyczka. Wyjąć, lekko przestudzić w formie, następnie wyjąć z formy przekładając na paterę. Wystudzone lub lekko ciepłe oprószyć cukrem pudrem i podawać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz