Ten tydzień był częściowo sponsorowany przez S jak spanie.
Ponieważ nasze mieszkanie to dwa pokoje, oczywiste było, że jeden będzie sypialnią naszej czwórki a drugi strefą dzienną. Bardzo lubię wieczorem lub w nocy patrzeć na moich chłopaków. Po lewej mam małego Leosia, po prawej męża i Adasia. Widzę wtedy całą rodzinkę w komplecie. Coś magicznego jest w tych moich chwilach. Ciepłego. Spokojnego. Chociaż cicho nie jest, Leoś postękuje jak je, przełyka, mlaska a jak zasypia to też wydaje z siebie rożniaste dźwięki. Mąż pochrapuje, czasem coś powie przez sen, tak samo Adaś. Czasem jest to "mamoooo, dzidzia" - co oznacza w wolnym tłumaczeniu, że Leoś trochę za głośno jest i mógłby jednak wziąć pod uwagę, że inni śpią.
Mi do zaśnięcia wystarcza to sypialniane rodzinne ciepełko. Leosiowi potrzebne jest coś jeszcze, pełen brzuszek, czasem potrzymanie za rękę. Najbardziej wymagający pod tym względem jest Adaś, potrzebne są kołysanki, czytanie, kółka (o których pisałam już wcześniej, są one niczym innym jak mizianiem najlepiej po nóżce) a do tego.... Najlepiej sami zobaczcie z kim Adaś chodzi do łóżka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz