wtorek, 3 czerwca 2014

kolejny weekend za nami

tym razem troszkę go przedłużyliśmy.
Działo się.
920 km czyli jedna wizyta w Wilnie. Jedna z przyjemniejszych stolic europejskich, w których byłam. A w takim towarzystwie, to była jedna z bardziej udanych podróży.
Zwiedzanie na trzech kółkach i czterech nogach. Czasem na dwóch nogach i trzech kółkach. A raz nawet udało się na sześciu nogach i trzech kółkach.
Dużo śmiechu.
Słońce i deszcz.
Poszukiwania placu zabaw.
Kuchnia litewska i kolacje robione w pokoju.
Pierwsze jabłko ze skórką zjedzone przez Adasia.Wcześniej wydłubywał każdy pasek skórki. 
Pierwszy trening biegowy na bieżni za mną. Uwaga, to był mój pierwszy bieg na bieżni w życiu. Zawsze omijałam to urządzenie na siłowni. wydawało mi się jakieś takie niebezpieczne. Nie było tak źle jak myślałam. Powiem, że było nawet nieźle.
Pierwsze dwa kilometry przebiegnięte w terenie. Tak, tak, wracam do formy. Bikini czekaj na mnie. Już niedługo!