poniedziałek, 24 września 2012

Wzruszenia mamy

Rozczulają mnie cieplutkie małe stópki wtulone w moje ciało,
zawadiacki uśmiech podczas prób wstawania opierając się o brzuch mamy,
piski radości jak uda się dojrzeć (i spróbować) tenisówkę, która nie została schowana do szafy,
dumny wyraz oczu jak bawi się i  jednocześnie siedzi z prostymi plecami, bez oparcia,
śmiech na cały głos jak uda mi się rozśmieszyć go wygłupami,
jęki zdenerwowania jak się coś nie udaje od razu,
łzy, gdy mama, nie usłyszy że już wstał i nie przyszła od razu..
 


środa, 19 września 2012

Mowle

Niemowlę... skąd ta nazwa? Chyba żadna mama nie powie, że jej maluch nie mówi. Może nie do końca w języku zrozumiałym, nie do końca jasnym, ale mówi. I to od urodzenia.
No, na początku głównie krzyczy i to dość głośno, później zaczynają się popiskiwania różne, a rodzice odkrywają, że płacz płaczowi nie równy.
Z czasem pojawiają się samogłoski w różnych konfiguracjach "eeeeeeeeeeeeeooooooooooaaaaaaaaaaa" albo i nawet spółgłoski "egu". A z czasem - sylaby, które łączą się w wyrazy zrozumiałe dla nas dorosłych, tylko że one nie do końca znaczą to co znaczą :-) Bo "mama" albo "am" powiedziane do pluszowej małpki, nie oznacza że ona od razu staje się mamą. Całe szczęście, bo podobno w świecie zwierząt zdarza się tak, ze mamą zostaje nie-mama. No a "am" może skończyć się zjedzeniem tejże małpki, chociaż myślę, że to jednak przypadek albo może raczej rutyna...
Maluchy komunikują się też pokazując, prychając, śliniąc się, uśmiechając, robiąc różne minki-grymasy.
Oj tak bogaty jest język tych niemówiących.
Niemowlak..phi..i to wszystko nazywa się nic?

niedziela, 16 września 2012

Słodka niedziela


I znowu śliwki. Miała być szarlotka, ale sezon na jabłka jeszcze trochę potrwa, a jak będzie ze śliwkami, to nie wiadomo. Ciasto pycha, wilgotne, domowe. Przepis znaleziony TU
Zamieszczam go tu z małymi modyfikacjami.

Składniki suche:
295 g mąki pszennej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody oczyszczonej
100 g drobnego cukru do wypieków

Mąkę, proszek do pieczenia, sodę - przesiać, odłożyć, dodać cukier.


Składniki mokre:
2 duże jajka
50 g płynnego miodu 
1 szklanka (250 ml) jogurtu naturalnego
150 ml oleju słonecznikowego lub rzepakowego

Do większego naczynia wbić jajka, dodać miód, jogurt, olej. Wszystko wymieszać widelcem do połączenia. Wsypać suche przesiane składniki i wymieszać widelcem (mieszając w jednym kierunku), tylko do połączenia.
Formę o średnicy 25 cm wyłożyć papierem do pieczenia (jeśli folią to trzeba jeszcze wysmarować masłem i wysypać mąką lub bułką tartą, bo ciasto jest dość wilgotne po upieczeniu). Do formy przelać ciasto (ma konsystencję gęstej śmietany), wyrównać.


cukier puder, do oprószenia
1 kg śliwek 


Na wierzchu poukładać (gęsto) odpestkowane śliwki, rozcięciem ku górze. 
Piec w temperaturze 175ºC (termoobieg) przez około 50 minut, do tzw. suchego patyczka. Wyjąć, lekko przestudzić w formie, następnie wyjąć z formy przekładając na paterę. Wystudzone lub lekko ciepłe oprószyć cukrem pudrem i podawać.


piątek, 14 września 2012

Rodzicielstwo wygodnej bliskości

Dlaczego śpimy z maluchem? Dlaczego się chustujemy? A no dlatego, że tak jest wygodniej (sic!).

Mamie jest cieplej, czy to z chustą czy z maluchem w łóżku. To taki termofor (chociaż dość ruchliwy). Niestraszne są zimne noce czy wietrzne dni.
Nie trzeba bobasa nosić, bo niesie się samo. Oczywiście jak już uda się go okiełznać i zamotać w te chustę.
Nie trzeba wstawać w nocy (a w nocy nawet te kilka kroków, to niewyobrażalny wysiłek może być), ewentualnie trzeba przekręcić się lub małego, żeby zjadł z odpowiedniej strony, no i leżał od tzw. środka.
Nie stresujemy się, że maleństwo nie rusza się, nie oddycha (ach te mamine stresy), bo słyszymy słodkie sapanie tuż przy uchu (a czasem czujemy kopniaka na własnej nerce nawet).
Adaś chce jeść? Nie trzeba iść do kuchni. Przyjmujemy odpowiednią pozycję i gotowe (czasem jest to troszkę bardziej skomplikowane, bo uwielbiam sukienki :-) ).
2 w 1, zamiast siłowni spacer z obciążeniem 8 kg no i ekstra 500 kcal spalam karmiąc (podobno), czyli słodkie drugie śniadanie uchodzi płazem :-D






środa, 12 września 2012

Wielkie oczy

Ten wzrok, gdy mama wkłada coś do buzi...
Ten wzrok, gdy mama pije coś z kubka albo i butelki...
Ten wzrok mówi "ja też chcę!, daj mi proszę..., umiem to zjeść...przecież wiesz...proszęęęęęęęęęęęę". 
Oj tak, trzeba się kryć. Co by nie patrzeć na te łypiące na nas (a raczej na jedzonko) wielkie oczęta. 



wtorek, 11 września 2012

Szczęśliwa siódemka

Co u nas na siedem miesięcy? O postępach pisać nie będę, bo pisałam TU. Może tylko tyle, że umiejętności są coraz bardziej zaawansowane, a dziś na spacerze Adaś z pozycji leżącej usiadł, tak żeby lepiej widzieć co się dzieję dookoła :-)

Jak wygląda dzień siedmiomiesięcznego szkraba? Tymczasowo tak (tymczasowo, bo Adaś lubi zaskakiwać i nie przepada za monotonią stąd zmiany są dość częste):


Pobudka pomiędzy 5:17 (!) a 7 (baaardzo rzadko).
Następnie zazwyczaj do godzinki zabaw z tatą, a mama ma czas na sen!
My jemy śniadanie, a następnie Adaś je i zasypia. Tata idzie do pracy a mama zasypia z synkiem lub ewentualnie, jeśli noc była w miarę przespana, idziemy na spacer i Adaś śpi na spacerku. Drzemka trwa od 30 min do 2,5h.
Trzy godzinki na zabawy, spacerek i zupkę.
Kolejna drzemka, która jak i poprzednia może trwać od 30 min do 2,5h. Mama w tym czasie bloguje, gotuje, sprząta, ogląda tv, myśli, planuje, prasuje... 
Adaś się budzi ok. 14-15. I znowu bawimy się, spacerujemy, czasem idziemy na zakupy.
Około 19 czas na kąpiel (najpierw kąpię się ja a młody w tym czasie obserwuje łazienkowe życie), później wariactwa na łóżku i usypianki. Adaś zazwyczaj zasypia przy cycusiu (najpóźniej o 20), a później przekładam go łóżeczka. Chociaż sprawdziliśmy i umie zasypiać z tatą, przytulony a nawet w swoim łóżeczku. Ale tak jest nam milej :-) 
Noc. Od dobrych kilku tygodni Adaś budzi się co 2-3 godzinki, na cycusianie lub przytulanie. Przy drugiej pobudce zazwyczaj zostaje w naszym łóżku, bo mama zasypia. Ja mam czas na to, na co zabrakło podczas drugiej drzemki a ok. 22 śpię.
Ale czy to plan dnia? Raczej ramowy ;-) Nie ma tu miejsca na rutynę czy monotonię. o nie!
Świadczy o tym też to, że kolejny raz edytuję ten post, bo ciągle wydaje mi się "nie pełny".

A co poza tym?
Cycusianie co 2-4 godzinki. Rano Adaś je rzadziej im bliżej wieczora tym częściej. 
Zabawy najczęściej na podłodze lub na dużym łóżku. Ale bawimy się też w "idzie raczek", "a kuku" i "warzyła sroczka kaszkę".
Dieta rozszerzana powoli - jeden posiłek dziennie, co drugi dzień mięsko. Czasem Adaś dostanie owoc lub warzywo w całości do "pociamkania". A czasem cycusianie.
Spacerujemy i w chuście i wózku.
Czasem podróżujemy, bliżej lub dalej.


To tylko większe rzeczy, bo taki szybko rosnący maluch zaskakuje codziennie, a nawet kilka razy dziennie, ciężko to skatalogować. Piszę o naszym rozkładzie dnia, bo mnie zawsze ciekawiło jak to wygląda u innych :-)
A na koniec kilka ulubionych zabawek Adasia. To tylko wybrane, można by jeszcze dodać telefony, kable, kontakt.... 

niedziela, 9 września 2012

Słodka niedziela


 Tym razem słodkie śniadanie. Odkąd musiałam zrezygnować z mlekopodobnych, moje ulubione! A nawet teraz jak już w diecie pojawiają się mleczne produkty, to omlecik grzybek rządzi wśród śniadaniowych pomysłów. Mam nadzieję, że mąż się nie obrazi, bo to jego wyrób jest na zdjęciach :-) Ja tylko oddzielam białka od żółtek. 

A oto przepis:

jajka
mąka
dodatki: np. dżemy, świeże owoce (albo i to i to)
olek/oliwa/masło do smażenia

Oddzielamy białka od żółtek. Białka ubijamy, a żółtka roztrzepujemy widelcem. Do białek dodajemy (najlepiej przesiać przez sitko) tyle łyżek mąki, ile daliśmy jajek i wlewamy żółtka. Mieszamy dokładnie. Przelewamy na patelnię (a najlepiej na tyle patelni, ile omletów robimy) i przykrywamy. Smażymy na średnim ogniu (u nas na kuchence indukcyjnej, ze skalą do 9, smażymy na 5-6), aż do zezłocenia się i przewracamy na drugą stronę. Ponownie czekamy aż się przyrumieni i już! Wykładamy na talerz i smarujemy konfiturą, układamy owoce lub dosmaczamy w inny sposób.

My dajemy 5-6 jajek na dwa omlety.


piątek, 7 września 2012

Winter is coming...

Na dworze zimno, ciemno i wieje, brrr... Zima nadchodzi. A zatem... czas na zakupy ;-) Zakupy koniecznie również dlatego, że Adaś wyrósł prawie ze wszystkich swoich ubranek.
Całe szczęście dostał ostatnio podczas odwiedzin cioci Marci i wujka Adama - czapkę.


Bez niej dziś i wczoraj nie dało się wyjść na spacer. Co ciekawe czapka zostaje na głowie, w przeciwieństwie do letnich kapelusików, których zdejmowanie zostało opanowane w 100%. Metoda  "Łapię za daszek i wkładam do buzi" jest najskuteczniejsza.

Jak tak patrzę, to chyba by się przydał jeszcze szaliczek...

czwartek, 6 września 2012

Jak to jest

Wizyta w IKEA. Dość często odwiedzaliśmy ten sklep podczas urządzania mieszkania (oczywiście, wiadomo, że mieszkanko nadal urządzamy, bo to niekończący się proces), ale i teraz wyposażenie dla Adasia tam kupujemy. A najfajniejsze są zabawki, bo mają wielkie metki!!!

Tym razem wybraliśmy się po ochraniacz do łóżeczka, z nadzieją, że choć trochę ochroni głowę Adasia przed szczebelkami, podczas łóżeczkowych szaleństw. Ale jak to bywa w IKEA, tu coś za 2,99, tu za 19,90 i inne przydasie, a w kasie 200 PLN (co najmniej). I to nie tylko my tak mamy!

środa, 5 września 2012

Postępy

U nas dużo się dzieje, chyba jakiś skok rozwojowy, więc tym razem w telegraficznym skrócie:
- pierwszy ząb jest już pełnoprawnym uczestnikiem życia codziennego,
- drugi go goni,
- amniam mniam mniam - pierwsze słówka Adasia, nie ma-ma, nie gu-gu tylko amniam mniam :-),
- Adaś bardzo chce jeść różne dorosłe rzeczy, owoce, warzywa, najlepiej całe a nie papki ze słoiczka,
- pełzanie opanowane do perfekcji, wszystkie zakamarki pokoju poznane,
- raczkowanie jest zbyt męczące, po kilku próbach czworakowania Adaś porzucił ten sposób poruszania na rzecz innych, przyjemniejszych czynności jak siadanie,
- siadanie - zaczęło się od niepozornego przekręcania się z pozycji do raczkowania do "boczek z podparciem", następnie pojawiło się siadanie na boczku a teraz siadanie z podparciem,
- no nowa zabawa "rzucę to, zobaczę czy mama to podniesie".
Chyba tyle :-)

niedziela, 2 września 2012

Niedzielne ciasto

Słodki cykl zaczynam tradycyjnym ciastem drożdżowym ze śliwkami i kruszonką. Mniam mniam.
Po testowaniu wszystkich mlecznych produktów, okazało się, że Adaś jednak nie ma alergii na laktozę (albo miał ale minęła). Czytam uważnie skład kupowanych produktów, staram się wybierać rzeczy proste, jak najmniej przetworzone, bez konserwantów. Ponieważ kocham słodkości, a ich skład to zazwyczaj długa lista dziwnych wyrazów, słodycze piekę sama (i zjadam też :-p )!
Z przepisu wychodzi dość duża blacha ciasta, starcza na śniadania i podwieczorki na 2-3 dni :-) Idealne śniadanko to kawka lub herbatka, kefir zmiksowany z owocami i kawałek ciasta. Chociaż sam na ciepło też jest niczego sobie.


Zaczyn drożdżowy
2 opakowania suchych drożdży (16 g) 
1/2 szklanki letniego mleka
1/2 szklanki mąki pszennej
1/4 łyżeczki cukru
Zaczynam od przygotowania zaczynu. Do miski (dość dużej, żeby zmieściło się całe ciasto) wlewam mleko i dodaję drożdże. Mieszam i dodaję mąkę a następnie cukier. Przykrywam i zostawiam aż podwoi objętość.
Ciasto:
1/2 szklanki letniego mleka
1/2 szklanki cukru
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii 
otarta skórka z 1/2 cytryny
szczypta soli
62,5g (czyli 1/4 kostki) rozpuszczonego masła
1 jajko
1 żółtko
ok. 3 szklanek mąki pszennej 
Do zaczynu dodaję powyższe składniki i wyrabiam ciasto. Potrzeba dużo cierpliwości i siły. Ciasto powinno odchodzić od ręki, być dość miękkie i elastyczne (ale może się lekko kleić. Ciasto przykrywam i zostawiam do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na ponad godzinę (do podwojenia objętości). 
śliwki węgierki, niecały kilogram
Śliwki myję, kroję na pół i wyjmuję pestkę. 
Kruszonka:
1/2 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki cukru
cukier waniliowy - 16 g
1/3 kostki roztopionego masła
1/4 łyżeczki cynamonu
Mąkę mieszam z cukrem, cukrem waniliowym i cynamonem, zalewam powoli ciepłym, roztopionym masłem. Mieszam aż powstanie kruszonka.
Dużą blachę ( taką o wymiarach ok. 40 x 30 cm) wykładam papierem do pieczenia. Na nią przekładam wyrośnięte ciasto. Na cieście układam obok siebie dość ciasno połówki śliwek (stroną rozciętą do góry), posypuję obficie kruszonką i odstawiam do wyrośnięcia na kolejne pół godziny.
Piekę w temperaturze 180°C z termoobiegiem przez około 45 minut. Pod koniec warto częściej zaglądać, bo ciasto drożdżowe łatwo się przypala.

Smacznego!

sobota, 1 września 2012

Tygodniowe zdjęcia komórkowe

W końcu mój telefon zaczął działać i mogę zamieścić pierwszy zdjęciowy przegląd tygodniowy :-)


Na spacerku... jak widać nie w wózku

W końcu wyszło słońce!



To chyba jest piłka. Rzucę ją jak najdalej się da. Ciekawe czy mama mi ja przyniesie?


Koc to za mało. Trawa to jest to!