piątek, 17 sierpnia 2012

Marchewka to marchewka?

O byciu świadomym konsumentem, czytaniu etykiet i świństwach dodawanych do żywności i kosmetyków powiedziano i napisano już wiele. Ale i ja muszę dodać swoje.
Każda mama zastanawia się czym karmić swojego malucha. Adaś skończył pół roku a zatem zalecane jest wprowadzanie nowego jedzonka. No i niekończąca się lista wątpliwości... Znowu...
Na początek zdecydowałam się na gotowe warzywa i owoce, z kilku powodów, m.in. ze względu na to, że ilości zupki podawane na początku są mikroskopijne i nie wiem czy mój blender dałby radę zmiksować pół marchewki na idealna papkę. Jako osoba, która lubi wiedzieć co je (a raczej co jeść będzie jej maluch), zaczęłam czytać etykietki dań dla dzieci. Z marchewką nie było problemu - marchewka to marchewka. Natomiast w przypadku innych dań już nie jest to takie oczywiste - w szpinaku może być mleko a w kaszkach cukier.
Jak tylko przebrniemy przez etap papkowy - zacznę sama gotować. Już teraz cały się cieszy (dosłownie cały!) jak daje mu spróbować prawdziwego banana, prawdziwego to znaczy nie słoiczkowego.
Natomiast po wielu dniach poszukiwań w sklepach i w Internecie - udało mi się znaleźć kaszki prawie idealne. Błyskawiczne w przygotowaniu, bez cukru i innych dodatków, cena trochę mniej idealna...

3 komentarze:

  1. Ciesze się, że poruszyłaś ten temat :) Mam podobny problem... Dziś Pierwsza Zupka mojej córki. Postanowiłam zrobić ją sama, a jak wyszła i jak smakowała będzie można poczytać na moim blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę koniecznie przeczytać!

    OdpowiedzUsuń